Mówi Pan, że chce pokonać Barcelonę, a Lechia w tym sezonie walczyć będzie o mistrzostwo Polski. Te wypowiedzi odbierane są jako odważne i jako buńczuczne...
Michał Probierz: Każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Kibice sami dokonają oceny. U nas jest tak, że jak ktoś nie chce walczyć o najwyższe cele, to jest minimalistą. A jeśli mówi, że gra o mistrzostwo Polski, to jest buńczuczny. Wszystkim się nie dogodzi.
A Pan na czym opiera swój optymizm, że Lechia może być w czołówce T-Mobile Ekstraklasy?
- W minionym sezonie Piast Gliwice zajął czwarte miejsce. Nikt nie przypuszczał, że tak będzie, a drużyna miała walczyć o utrzymanie w ekstraklasie. Pierwsze punkty zdobył w trzeciej lub czwartej kolejce, a i tak awansował do pucharów. Ja bardzo spokojnie podchodzę do tego wszystkiego. Nasza liga nie jest taka, że są w niej kluby wybitne. Tak naprawdę to wszyscy mają szanse, aby walczyć o czołowe miejsca.
W poprzednim sezonie Lechia zajęła ósme miejsce, a to i tak był lepszy wynik niż można było się spodziewać. Na papierze dziś skład biało-zielonych nie wygląda na silniejszy...
- Jeśli chodzi o podstawowych zawodników, to odeszli tylko Surma i Ricardinho. Doszło pięciu zawodników, w tym wracający z wypożyczenia do innych klubów Piotr Grzelczak i Patryk Tuszyński. Młodzież też już jest bardziej ograna. Wszyscy walczą o to, żeby znaleźć się w składzie i to mnie tylko cieszy. Ważne jest to, żeby zawodnicy zrozumieli, że liczy się cały zespół. A za defensywę nie odpowiadają tylko i wyłącznie obrońcy.
Przyszło trzech nowych piłkarzy - Mateusz Bąk, Adam Pazio i Daiskue Matsui. Wszyscy mają być wiodącymi postaciami w zespole?
- Zobaczymy. W piłce jest tak, że jak się sprowadza nowych piłkarzy do zespołu, to jeden ma większe problemy z aklimatyzacją, a drugi mniejsze. Czas pokaże, kto będzie grał.
Na kolejnej stronie o tym, jaka jest kondycja finansowa klubu, a także odpowiedź na pytanie, czy Matsui stanie się gwiazdą Lechii.
Zapewnia Pan, że Lechia ma pieniądze na transfery. Czyli nie widzi Pan konieczności wzmocnienia zespołu?
- Spójrzmy na to inaczej. Jeżeli teraz pościągamy piłkarzy, to ci, którzy już są w kadrze zespołu, nie będą grali. Młodzi zawodnicy dobrze trenują, są stąd i zasługują na to, żeby dostać pełnowartościową szansę. Do końca sierpnia okno transferowe jest otwarte, a do tego czasu odbędzie się kilka kolejek ligowych i to nam pokaże, w którym miejscu jesteśmy. Nie wiem, jak młodzi zawodnicy wytrzymają psychicznie presję. Ja w nich wierzę. Jest jednak druga strona medalu i oby się w tej sytuacji nie sprawdziła.
Matsui może być gwiazdą polskiej ekstraklasy?
- Ja wiem, że wszyscy lubią robić oceny, ale na nie przyjdzie jeszcze czas. Papier wszystko przyjmie, a i tak boisko zweryfikuje różnego rodzaju spekulacje.
Nie żal Panu straty Ricardinho?
- Nie wiem. Ja go nie miałem w treningu, więc trudno mi powiedzieć. Chciał odejść z Lechii, miał taką klauzulę w kontrakcie i niczego nie można było zdziałać. Mario Goetze też odszedł z Dortmundu na podobnych zasadach, a życie toczy się dalej i nikt nie płacze. Borussia żyje bez Goetze.
Na lewą obronę przyszedł tylko Pazio. Kto może być dla niego dublerem?
- Jest kilku zawodników. Nie mam zamiaru opowiadać, kto może grać i na jakiej pozycji. Zagraliśmy wiele sparingów, przećwiczyliśmy różne warianty i mamy w klubie piłkarzy, którzy mogą zagrać na lewej stronie defensywy.
Kto z młodych zawodników jest najbliżej pierwszego składu?
- Na razie nie ma pierwszego składu. Będzie na mecz z Podbeskidziem. Wszyscy mają szansę, rywalizują o miejsce w drużynie i to jest dla mnie pocieszające.
W poprzednim sezonie to Frankowski, Łazaj i Kacprzycki z grupy juniorów grali najwięcej. U Pana nie mają chyba najwyższych notowań?
- Kacprzycki miał kontuzję, więc trudno mówić o jego notowaniach. A reszta grała i trenowała. Nie można tak jednoznacznie oceniać, bo rozegrali mniej więcej tyle samo minut w grach sparingowych co pozostali.
W meczach sparingowych narzekał Pan na skuteczność, a w poprzednich latach w Lechii był ten sam problem. Jaka jest Pana recepta na to?
- Mówić można dużo, a i tak boisko wszystko zweryfikuje. Ważne, żeby był efekt i żeby po kolejnych meczach ligowych powiedzieć, że znaleźliśmy receptę. Zresztą patrząc na statystyki, to w poprzednim sezonie ta skuteczność nie była wcale taka słaba.
Będzie Pan ustawiał drużynę w systemie 1-4-2-3-1?
- Na pewno to będziemy grać w 11. Ustawienia można rozpisywać na różne sposoby. Tymczasem na boisku najważniejsze jest to, kto i na ile płynnie przejdzie z defensywy do ofensywy i na odwrót.
Jaką piłkę nożną ma grać Lechia za kadencji Michała Probierza?
- Nie jestem typem człowieka, który wróży z fusów i opowiada różne historie. Chcemy grać jak najlepszą piłkę i oby tak właśnie wyglądało to na boisku.
Na ilu pozycjach ma Pan już pewność, jeśli chodzi o podstawową jedenastkę?
- W piłce jest tak, że to co było wczoraj, to jutro nie musi być aktualne. Są urazy, kolejne treningi, mecze, a nawet przypadki losowe w dniu spotkania. Trener musi być na to przygotowany. Oby tych zdarzeń było jak najmniej. W kwestii pierwszej jedenastki jest jednak jeszcze wiele znaków zapytania.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?