Chojnice. Odwróciła ucznia w ławce i sprawa trafiła do kuratora

"...nowy, jeszcze niepowołany dyrektor dopuszcza się przemocy wobec uczniów.Taki incydent miał miejsce w dniu, w którym w szkole gościła "giertychowska trójka" badająca bezpieczeństwo uczniów. Oburzeni uczniowie i nauczyciele boją się o tym mówić w obawie przed szykanami przyszłej pani dyrektor". Takiej treści anonimowy mail od nauczycieli Gimnazjum nr 2 dotarł do naszej redakcji oraz Kuratorium Oświaty.

Zarzucanego czynu miała się dopuścić Marta Szczukowska, długoletnia polonistka ucząca w tej szkole.
- Sprawa dotyczy dwóch uczniów sprawiających trudności wychowawcze - powiedziała nam Aniela Grysiak, dyrektorka szkoły. - Wiercili się na lekcji, nie uważali, więc nauczycielka odwróciła ich w ławce. Może podeszła do tego zbyt emocjonalnie.
Grysiak zajęła się sprawą, po tym kiedy wiadomość dotarła do szkolnego pedagoga.
Ten nie chciał jednak rozmawiać z nami. Usłyszeliśmy, że nie jest stroną w tej delikatnej sprawie.
- Zgłosili się do niego uczniowie skierowani przez innego nauczyciela - dodaje Grysiak. - Nie widziałam potrzeby informowania o tym rodziców, gdyż wydawało się, że sprawa jest zakończona. Uczniowie i nauczycielka przeprosili się.
Grysiak przyznaje też, że w ciągu 23 lat pracy Szczukowskiej w tej szkole to pierwsza tego typu skarga na polonistkę.
- Bardzo się zdziwiłam kiedy usłyszałam od pedagoga, że podobno na mojej lekcji dwóch uczniów zostało pobitych - tłumaczy Marta Szczukowska. - Nic takiego oczywiście nie miało miejsca. Krzyknęłam jedynie na jednego z nich i "wyprostowałam" go w ławce, odwracając mu głowę, by skłonić do uwagi podczas zajęć. Słowne prośby nie skutkowały. Potem, w obecności całej klasy, przeprosiłam go za to. Dla mnie sprawa jest zakończona.
- Obowiązkiem nauczyciela jest utrzymać dyscyplinę na lekcji, a przede wszystkim nauczyć - ocenia psychoterapeutka Lucyna Borzyszkowska. - Musi więc zadbać o dobro całej klasy. Każdemu zdarza się popełniać błędy, ale każdy też może przeprosić. Bardzo dobrze, że tak się stało.
- Wszyscy wiedzą, że pani Szczukowska zawsze miała świetny kontakt z uczniami - powiedziała nam jedna z nauczycielek tej szkoły.
Dodajmy, że Szczukowska wygrała konkurs na stanowisko dyrektora tej szkoły (obecna przechodzi na emeryturę - przyp. red.). Większością głosów członków komisji pokonała swoje dwie kontrkandydatki. Udało się nam porozmawiać z jedną z nich, jednak nie zgodziła się, by użyć jej nazwisko w tekście.
- Rozmawiałam z rodzicem tego ucznia, który zdając sobie sprawę z tego, że jego dziecko sprawia problemy wychowawcze, nie miał żadnych pretensji do nauczycielki - mówi.
Druga kontrkandydatka natomiast, w dniu zamknięcia tego wydania gazety, przebywała na zwolnieniu lekarskim.
- Pismo dotarło do naszej delegatury w Kościerzynie, o ile się nie mylę, 15 grudnia - mówi Irena Pancer, wicekurator z Gdańska. - Nauczycielka przyznała, że zachowała się niewłaściwie. Od dyrektora szkoły otrzymała naganę, przyjęła ją. O tym, jakie zostaną podjęte dalsze kroki zdecyduje kurator. Będę z nim o tym rozmawiała.
Zastanawiające jest to, że skoro zdarzenie miało miejsce 5 grudnia, na dodatek w dniu wizytacji m.in. pracownika kuratorium, dlaczego instytucję tę powiadomiono dopiero dziesięć dni później? (do naszej redakcji pismo dotarło 13 grudnia - przyp. red.)
Dodajmy, że konkurs na dyrektorskie stanowisko rozstrzygnięty został 6 grudnia.
- To faktycznie bardzo dziwne, że zgłoszono nam to po wygranym konkursie - przyznaje Irena Pancer. - Na pewno dokładnie zbadamy tę sprawę. Faktem jest jednak, że nauczycielka przyznała, że postąpiła niewłaściwie.
Do tematu wrócimy.