Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chojnice. Jolanta Krzyżewska walczy o prawdę o okolicznościach śmierci męża

Michał Piepiorka
T. Bołt
Od wypadku Czesława Krzyżewskiego minęły już prawie trzy lata. Mieszkaniec Chojnic zmarł 20 sierpnia 2008 roku. Jego żona, Jolanta, po trzech latach dalej walczy o to, by osoby, które jej zdaniem zaniedbały swoje obowiązki, poniosły za to odpowiedzialność.

7 sierpnia 2008 roku Czesław Krzyżewski pojechał na jeden z placów budowy w Chojnicach, gdzie świadczył usługi. W trakcie prac mężczyzna najprawdopodobniej spadł z wysokości około trzech metrów. Jak do tego doszło, z czego spadł Krzyżewski i jak wyglądał cały wypadek do dziś nie wiadomo.

Właściciel budynku, gdzie doszło do wypadku, nie wezwał bowiem policji ani nie powiadomił Państwowej Inspekcji Pracy. Policja o wypadku dowiedziała się dopiero od żony Czesława Krzyżewskiego.

Przeczytaj także: Wypadek w powiecie chojnickim. Doszło do zderzenia dwóch samochodów

Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala w Chojnicach. I tutaj zaczyna się cała sprawa, o którą w sądzie walczy Jolanta Krzyżewska. Załoga karetki na miejscu wypadku stwierdziła, że poszkodowany oddychał i był w stabilnym stanie. Mężczyzny nie intubowano, o co pretensje ma teraz jego żona. W szpitalu lekarze przyjmując pacjenta uznali, że nie wykazuje on czynności życiowych. Czesław Krzyżewski był reanimowany przez prawie pół godziny. Serce zaczęło pracować, ale później znowu stanęło. Po kolejnej reanimacji serce zaczęło pracować, ale przestał niestety mózg. 20 sierpnia 2008 roku specjalna komisja orzekła śmierć Czesława Krzyżewskiego.

Prokuratura Rejonowa w Chojnicach zajęła się sprawą wypadku. Pierwsze śledztwo umorzyła. Rodzina Krzyżewskich złożyła jednak zażalenia na tę decyzję i sprawa trafiła do sądu. Sędzia Dawid Nosewicz nakazał prokuraturze uzupełnić materiały i na nowo przeprowadzić postępowanie. Prokuratura jednak ponownie umorzyła sprawę.

Po tej decyzji Jolanta Krzyżewska zdecydowała się wnieść do sądu w Chojnicach prywatny akt oskarżenia przeciwko ratownikowi medycznemu, który był w załodze udzielającej pomocy jej mężowi po wypadku.

Przeczytaj także: Chojnice. Księgowe usłyszały wyrok

Sądowa batalia będzie trudna. Pozwany ratownik w 2008 roku podczas interwencji miał kierować załogą karetki. Problem leży jednak w tym, że na karcie informacyjnej podpisał się inny członek załogi, który wówczas był pielęgniarzem. Obaj mężczyźni twierdzą, że nie odpowiadali za prowadzenie akcji ratunkowej.

Jolanta Krzyżewska zapowiada, że będzie walczyła do końca o sprawiedliwy wyrok.

- Widzę tyle niejasności, nieprawidłowości w tym wszystkim, że trudno mi się z tym pogodzić - mówi. - Do dziś słabo mi się robi, jak widzę karetkę jadącą na sygnale. Zawsze wtedy myślę, żeby zdążyli dojechać i pomóc człowiekowi tak, by nie spotkało go to samo, co mego męża.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto