Katarynka raczej nie kojarzy z filharmonią, lecz bardziej z jarmarkiem i papugą losującą kartkę z horoskopem. A jednak można z tego instrumentu wyczarować utwory największych kompozytorów. Tak we wtorkowy wieczór w chojnickiej bazylice uczyniła para Niemców z Hanoweru, Antonie i Wolfgang Wohlmullerowie.
- Poznałam ich przed rokiem podczas Światowych Dni Młodzieży w kolonii - mówiła na wstępie koncertu Emilia Zielińska, organizatorka. - Pomysł chojnickiego koncertu zrodził się spontanicznie, tydzień temu w Koszalinie.
Niemieccy kataryniarze grali już Licheniu, Krakowie, Gdańsku, Kielcach, teraz przyszedł czas na Chojnice. Istotnie zaczęli od klasyki - V Symfonii Beethowena, tocaty Bacha, sięgnęli też po uwerturę do "Zaczarowanego fletu" Mozarta. Był też czas na muzykę lżejszego kalibru.
"To co dał nam świat" - wspomnienie Krzysztofa Krawczyka