Rozgoryczeni kibice, działacze i sami sportowcy - oto efekt poniedziałkowego spotkania Chojniczanki z Gryfem Słupsk. Jeszcze niedawno, bo w piątek, wszyscy cieszyli się ze zwycięstwa nad Wisłą Tczew, a już 3 maja chojnicka drużyna otrzymała zimny prysznic. Aczkolwiek pierwsze minuty były obiecujące. W 10 minucie Robert Kozłowski niemal z linii autu z odległości 15 metrów oddał mocny strzał, niestety tuż nad poprzeczką. Dwie minuty później ciekawą sytuację stworzyli Skiba i Jeroszewicz, ale także nieskuteczną. Słupszczanie szybko kontratakowali i w 13 minucie objęli prowadzenie po bramce Marcina Mościńskiego. Piłkarze Chojniczanki próbowali jeszcze w pierwszej połowie stwarzać groźne sytuacje na polu karnym, ale skutecznie udało się to tylko Siergiejowi Jeroszewiczowi w 21 minucie. Od 30 minuty gra stała się coraz bardziej agresywna i nerwowa. Tuż przed przerwą kontuzjowany został Maciej Ostrowski.
Druga połowa spotkania była już pod dyktando gości. Słupscy piłkarze okazali się szybsi i bardziej precyzyjni. Gospodarze zaś, mimo iż często gościli na polu karnym Gryfa, nie mogli przebić się przez silną obronę.
Chojniczanka: Jażdżewski, Tobolski, Kartuszyński, Jeroszewicz, Kokosiński, Stopa (80 - Nartowski) , Kozłowski, Józwa (80 - Kloskowski), skiba, Ostrowski, (40 - Lorbiecki), Błaszczak.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
