Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dodatkowe dotacje na małe szkoły na Kaszubach?

Joanna Kielas
Joanna Kielas
Wprowadzenie i upowszechnienie nauki języka kaszubskiego to czasami jedyna deska ratunku dla małych, nierentownych wiejskich szkół. Dzięki dodatkowej dotacji przetrwają.

Właśnie dzięki nauce tego języka pomorskie samorządy zdobywają potrzebne pieniądze, które chronią malutkie szkółki przed zamknięciem. Z danych Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego wynika, że w zeszłym roku szkolnym na Pomorzu języka kaszubskiego uczyło się 11 tys. uczniów, w tym roku szkolnym (ZKP nie ma jeszcze danych) będzie to o co najmniej tysiąc dzieci i młodzieży więcej.

- Od września nauką kaszubskiego objętych jest ponad 200 "nowych" dzieci z Wejherowa, doszło także około 700 z całego powiatu lęborskiego - mówi Lucyna Redzimska z biura Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Gdańsku. - Oczywiście, że pomijając wszystkie inne aspekty, nauka kaszubskiego dla samorządów jest korzystna, wyższe subwencje oświatowe uratowały już niejedną szkołę. Wysokość tej dodatkowej kwoty przekazywanej na kaszubski jest różna, w zależności od typu szkół i liczby uczniów objętych nauką języka w danej placówce. Jeśli przykładowo w danej szkole podstawowej uczy się kaszubskiego do 84 uczniów, szkoła otrzymuje aż półtora raza więcej pieniędzy na jednego ucznia. Jest zatem o co się starać.

W gminie Linia (powiat wejherowski) działają dwie bardzo małe podstawówki. Ta w Kętrzynie ma 28 uczniów, w Miłoszewie niewiele ponad 40. Mieszkańcy mogą jednak spać spokojnie, gmina nie ma najmniejszego zamiaru ich likwidować, nie dopłaca też pieniędzy do ich działania z własnego budżetu.

- Subwencji oświatowej mamy 8 mln zł rocznie i dodatkowe ponad 2 mln zł na kaszubski we wszystkich placówkach oświatowych. I to właśnie kaszubski sprawia, że tak małe szkoły mogą działać - tłumaczy Łukasz Jabłoński, wójt gm. Linia. - Utrzymujemy nawet te malutkie szkoły, bo tak jest lepiej dla uczniów, ponadto szkoła w małych wsiach pełni funkcje centrum życia społeczno-kulturalnego, bo nie mamy tam świetlic wiejskich. Tak, potwierdzam, że placówki w Kętrzynie i Miłoszewie są nierentowne, o ile w ogóle w takich kategoriach możemy mówić w kwestiach oświatowych, ale nadrabiamy dofinansowaniem jakie otrzymujemy na język kaszubski. I ani w bliższych, ani dalszych planach nie ma zamiarów likwidacji obu placówek, to chcę mocno podkreślić.

Najmniejszą szkołą gminy Linia jest podstawówka w Kętrzynie, rolniczej wsi liczącej 300 mieszkańców. Z oddziałem przedszkolnym liczy 35 uczniów, bez - 28. Najmniej liczna jest tutaj piąta klasa, która składa się z trojga uczniów. Poza tym przeciętnie w każdej klasie jest siedmioro dzieci.

- To lepiej, niż w jakieś prywatnej szkole - żartuje Grażyna Bronk, dyrektorka szkoły. - Z punktu widzenia nauczyciela nie ma jakieś specjalnej różnicy w liczebności klas: program z danego przedmiotu trzeba zrealizować niezależnie od tego, czy mam w klasie 3 uczniów, czy 30. Choć nie ukrywam, że komfort pracy w tej drugiej nie nieporównywalnie lepszy. Kętrzyńska szkoła, choć stara, jest wyremontowana.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto