Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Doręgowice. Po zabójstwie żony i samobójstwie sprawcy, czyli jej męża - zobacz co mówią biegli

Maria Sowisło
Roman H. w Doręgowicach najpierw zabił żonę, a potem z tej samej broni strzelił do siebie. Fot. Maria Sowisło
Roman H. w Doręgowicach najpierw zabił żonę, a potem z tej samej broni strzelił do siebie. Fot. Maria Sowisło
Doręgowice - mała wioska pod Chojnicami jeszcze długo nie będzie się mogła otrząsnąć z poniedziałkowej tragedii. I choć mieszkańcy wielokrotnie powtarzali, że Roman H.

Doręgowice - mała wioska pod Chojnicami jeszcze długo nie będzie się mogła otrząsnąć z poniedziałkowej tragedii. I choć mieszkańcy wielokrotnie powtarzali, że Roman H. biegał z "flintą" i odgrażał się, że zabije żonę, nikt mu najwyraźniej wówczas nie wierzył. A trzeba było...

Maria H. w lutym skończyła 51 lat. Jej mąż Roman listopadzie miałby 70. urodziny. Kiedy się ponad trzydzieści lat temu pobierali, niektóre jej koleżanki zazdrościły przystojnego, postawnego i przede wszystkim majętnego jak na tamte czasy męża. Miał dom, gospodarstwo i był myśliwym, jak ojciec Marii.

- Jako jedyny miał wtedy we wsi ciągnik i samochód - mówią dzisiaj. - Krzyż pański potem z nim tylko miała. W kółko był o nią chorobliwie zazdrosny. E tam, o zmarłych nie wolno źle mówić. Szkoda gadać. Żal tylko dzieci.

Maryla, bo tak mówili do niej bliscy, i Roman mieli ósemkę dzieci. Dwoje najmłodszych w wieku 13 i 16 lat mieszkało z nimi. Pozostałe rozjechały się po kraju i świecie. Kiedy tylko mogły się usamodzielnić "uciekały" z domu - tak przynajmniej mówią bliscy.

- Kto by z ojcem wariatem wytrzymał - mówi koleżanka Maryli. - Wiele razy jej mówiłam, że musi od niego odejść, bo on ją kiedyś zabije. No i proszę. Wszyscy się tego spodziewali.

Nikt jednak nie zdołał przekonać kobiety aby przerwała ten związek. Raz tylko zdecydowała się oskarżyć go o znęcanie się. Cztery lata temu sąd skazał go i odebrał broń myśliwską. Wyrok był jednak w zawieszeniu więc Roman wrócił do domu.

- Ona czuła się bezsilna. Potem już nie wzywała policji, bo co z tego, że kiedy przyjeżdżali, to on się uspokajał, a kiedy odjeżdżali było jeszcze gorzej - mówi siostrzeniec Marii. - Po co komu taka pomoc? Wszyscy się go baliśmy. Często był agresywny i nieobliczalny.

Do sprawy o znęcanie się powołany był biegły psychiatra. Nikt już dzisiaj nie pamięta jaką wystawił diagnozę.
- Opinia jest własnością sądu. Nie będę się w tej sprawie wypowiadał do czasu zakończenia postępowania prokuratorskiego - mówi Krzysztof Dziekan, biegły psychiatra.

Jedno jest pewne, co podkreślają w Doręgowicach, kiedy Roman brał lekarstwa, był normalnym człowiekiem. Może trochę fantazjował, ale nikomu nie wadził i nikomu nie groził.
- Nawet dzieci go wtedy lubiły - dodaje siostrzeniec Marii.

W poniedziałek Maria od rana przygotowywała wielką urodzinową ucztę. Po południu do córki miały przyjść koleżanki. To było trochę spóźnione przyjęcie ze względu na Święto Zmarłych. Co się stało, że Roman strzelił jej w plecy gdy pochylała się nad ciastem? Czy samopał na myśliwską amunicję zrobił sobie w tym właśnie celu, żeby zabić żonę i popełnić samobójstwo?

Te wszystkie tajemnice zabrali ze sobą. Leżącą w kałuży krwi mamę znalazła córka, która wróciła ze szkoły. Romana znalazł wysłany na miejsce zdarzenia dzielnicowy. Samorobną broń miał przytwierdzoną do imadła w przydomowym budynku gospodarskim. Na spuście zawinął sznurek, który trzymał w dłoni. Na serdeczny palec włożył obrączkę. Wszyscy się dziwili. Nie nosił jej od lat.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto