Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Brusy. Kto zechce pomóc w odbudowie domu po nawałnicy samotnej kobiecie z dziećmi? Trwa nasza akcja

Beata Gliwka
Od kilku miesięcy obejście domu w Czyczkowach – wybudowaniu, w którym mieszka pani Marzena Rekowska z pięciorgiem dzieci, przypomina wielki plac budowy. Sierpniowa wichura pozbawiła ich dachu nad głową – dosłownie. Teraz powoli wracają do normalności, ale do końca odbudowy daleka droga. - Najważniejsze było przed zimą żeby na głowę nie padało. Trzeba było zrobić dach, a w środku… wiadomo po troszeczkę, w miarę możliwości coś grzebać - mówi pani Marzena, która nie czekając na "cud z nieba" zabrała się raźno do pracy. Ale bez pieniędzy i materiałów się nie da...

Podobnie jak inni poszkodowani w nawałnicy pani Marzena dostała 6 tysięcy na odbudowę, potem jeszcze 17 tys. 300 zł...
- Na początku pomyślałam, że w to w zupełności wystarczy na naprawę, ale gdzie tam… Tyle co do stanu surowego udało nam się doprowadzić. Dalej wszystko stoi, bo fundusze się skończyły. Ale jakoś to będzie. Córka będzie teraz zdawać maturę, może latem gdzieś dorobi. Sama poszłabym do pracy, chociaż na pół etatu, kiedy dzieci są w szkole, ale opiekuję się mamą i otrzymuję na nią zasiłek. Jeśli zacznę pracować zabiorą mi zasiłek, no i mamą się tak nie zaopiekuję. Tak więc to co bym zarobiła, to i bym i straciła – mówi pani Marzena.
W domu mieszka pani Marzena i jej piątka dzieci: najstarszy 22-letni syn i córka, która niedługo będzie pisać maturę. Jest też 15-letnia Karolina, 11-letnia Julia i najmłodsza 7-letnia Iza.
Noc 11 sierpnia rodzina zapamiętają do końca życia.
- Burza, błyskawice, wichura… Byliśmy wtedy w domu. Grał telewizor, uchylone okno, powiedziałam do mamy, żeby zamknęła i całe szczęście bo by chyba całe wyrwało – wspomina pani Marzena. - I nagle nie ma prądu i słychać wielki rumor. Patrzę – pół dachu wisi… To było straszne. Dzieci spały. Pobudziłam wszystkich, zagoniłam do jednego pokoju, w jeden kąt, wydawało mi się, że tam będzie najbezpieczniej, bo najsolidniejszy, wytrzyma. Modliłam się, żeby do rana przetrwać i zobaczyć co się stało, jakie są szkody. Zerwało dach, został tylko goły komin, piętro leżało na polu za drogą, w środku wszystko zalane, w sadzie drzewa połamane… Byłam przekonana, że tylko u nas coś runęło, więc pierwsza myśl była „dlaczego akurat mi musiało się to przytrafić. Wszędzie wkoło dachy są, dlaczego u mnie zerwało?” Ale potem kiedy pojechałam do wsi i zobaczyłam co się tam wydarzyło, ile dachów zerwanych…pomyślałam tylko „Boże, co to było”. Skontaktowałam się z panią sołtys, bo byliśmy praktycznie odcięci od świata - bez wody, prądu, no i dachu nad głową. Jesteśmy oddaleni od wsi, nikt nawet nie wiedział, że u nas też coś się stało. Przyjechali strażacy, zabezpieczyli żeby dalej nie mokło. Siedzieliśmy wszyscy w tym pokoiku, który przetrwał, potem dostaliśmy barak. Czekaliśmy na ekspertyzę, czy można będzie dom odbudować, czy nie spadnie nam wszystko na głowę. Tak trwało to kilka tygodni. Na szczęście okazało się, że można odbudować i po kolei zaczęliśmy coś robić.

Na razie udało się odbudowach zerwaną część domu i przygotować tam dwa pokoiki dla dzieci, na wykończenie czeka łazienka, korytarz, taras i trzeci pokój.
- Wszystko robimy z płyty, żeby było taniej i żeby mniej obciążało strop. Firmy budowlanej nie zatrudniałam, bo za drogo, zorganizowałam paru ludzi ze wsi, mój brat pracował przy budowlance, więc trochę się na tym zna. Własnymi siłami zrobiliśmy ile się dało - opowiada pani Marzena. - Pani sołtys dużo nam pomogła, załatwiała, dopytywała, patrzyła jak postępują prace, dostaliśmy też pomoc z Caritasu – akurat wystarczyło na okna i drzwi. Teraz prace stanęły. Myślałam, że już na dobre, ale ktoś zadzwonił, zaproponował pomoc, może coś pójdzie dalej… - uśmiecha się pani Marzena.
Potrzebne są płyty gipsowe, stelaże, wata do ocieplania, nie ma jeszcze wyposażenia łazienki, brakuje niektórych okien, drzwi, generalnie materiały budowlane bardzo się przydadzą.
Jeśli ktoś chciałby pomóc pani Marzenie w odbudowie domu, może się z nią kontaktować telefonicznie pod nr 788 866 052.

CZYTAJ TAKŻE:

Latem 2017 roku potężna nawałnica przeszła przez wieś Rytel. Jej skutki są widoczne do dzisiaj, a ich usuwanie wciąż trwa. Jak radzą sobie mieszkańcy? - To, co się stało wyrwało nam kawał serca - powiedział w "Dzień Dobry TVN" Łukasz Ossowski, sołtys wsi Rytel. - Skończyły nam się pieniądze, żeby wykończyć nasz dom - dodała Monika Kosiedowska, poszkodowana w nawałnicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto