Gmina Chojnice. Biogazownia w Sławęcinie dzieli mieszkańców

- Nie mam zamiaru mieszkać naprzeciwko śmierdzącej biogazowni - mówi Stanisław Nowak. - Na początku pewnie będą zasilać ją kukurydzą, a później gnojowicą.
Pan Stanisław podpisy pod petycją zbierał wspólnie z synem Krzysztofem.

- Naszą akcję rozpoczęliśmy od wizyt u rolników mieszkających na wybudowaniu, czyli w bliskim sąsiedztwie planowanej biogazowni - mówi. - Tylko jedna osoba się nie podpisała. Najbardziej cieszy nas, że również rolnicy mieszkający w centrum wioski popierają protest. Bałem się, że się na nas wypną - dodaje.

Wśród argumentów, jakich używają mieszkańcy Sławęcina, sprzeciwiający się budowie biogazowni, jest też troska o środowisko. Jak mówi Nowak, na obszarze, którym zainteresowany jest inwestor, spotkać można, między innymi żurawia błotnego i siedliska dzikich zwierząt.

Tymczasem w Sławęcinie, w tej samej sprawie, zawiązała się druga grupa. Tym razem jednak zjednoczyć się chcą zwolennicy inwestycji. Zapowiadają, że jeżeli będzie trzeba... też zbiorą podpisy.
- Nie możemy z klucza odrzucać tego, co nowe i co stanowi dla nas dobrodziejstwo - mówi Witold Pazda, rolnik ze Sławęcina i jednocześnie zwolennik budowy. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że mieszka on w odległości ponad trzech kilometrów od planowanej biogazowni. - Będzie to szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Teraz uprawiam dwadzieścia hektarów kukurydzy tylko dla swojego bydła. Jeżeli jednak będę widział, że można na tym zarobić, zwiększę uprawę - dodaje Pazda.

Rolnik podkreśla, że widział takie biogazownie między innymi w Danii i, wbrew pozorom, wcale nie unosi się z nich przykry zapach.

Pomysł Polskiej Grupy Biogazowej, która zainteresowana jest budową biogazowni w Sławęcinie, podzielił więc lokalną społeczność. Instalacja miałaby stanąć na obszarach rolnych pomiędzy Sławęcinem a Obrowem, na granicy z gminą Kęsowo. Inwestor przez chwilę rozważał jeszcze jedną lokalizację, w okolicach Nowego Dworu. Ostatecznie jednak firma zdecydowała się na Sławęcin. Przeważył tutaj fakt, że sporo rolników uprawia tam kukurydzę. Patryk Stasiak, koordynator projektu PGB wie o protestach, ale podkreśla, że nie jest w nich stroną.
- Złożyliśmy do wójta gminy Chojnice wniosek o wydanie decyzji środowiskowej - mówi. - Czekamy na odpowiedź.

Kazimierz Sikora, sołtys Sławęcina
Nie zajmuję żadnego stanowiska w sprawie budowy biogazowni. W ogóle uważam, że na na razie nie ma o czym dyskutować. Opisywanie przez media sprawy, której nie ma, jest zupełnie niepotrzebne i może wywołać niepotrzebne konflikty.
Słyszałem, że są mieszkańcy przeciwni budowie i tacy, którzy są za. Zbieranie podpisów za lub przeciw jest jednak zdecydowanie przedwczesne.
Polska Grupa Biogazowa na razie nie ma żadnego pozwolenia i jeszcze nic nie buduje w naszej wsi.
Moim zdaniem, martwić się będziemy, kiedy przyjdzie na to czas. Zobaczymy, czy sprawa rozstrzygnie się podczas najbliższego zebrania sołeckiego.

Zbigniew Szczepański, wójt Chojnic
Wydanie decyzji środowiskowej nie ma nic wspólnego ze zgodą na budowę. Możemy wydać pozytywną opinię, ale nie dopuścić do budowy biogazowni. Wniosek o wydanie takiej decyzji złożyła Polska Grupa Biogazowa po to, aby nieco wyprzedzić swoje dalsze działania. Mogłoby się bowiem okazać, że w planie zagospodarowania przestrzennego pojawi się teren pod taką inwestycję, ale warunki na nim panujące nie pozwolą na jej budowę. Mogę zadeklarować, że nie podejmę żadnych decyzji bez konsultacji z mieszkańcami. Pod koniec września, najpóźniej w październiku odbędzie się zebranie sołeckie w Sławęcinie.

183
osoby podpisały się pod petycją do wójta. Są przeciwni budowie biogazowni w ich wsi