Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Piotr T. z Dębnicy nie zostanie skazany

Wojciech Piepiorka
Ksiądz Piotr T. wyszedł już na wolność
Ksiądz Piotr T. wyszedł już na wolność Arch.
Piotr T., były proboszcz parafii w podczłuchowskiej Dębnicy, nie wróci za kratki. Sąd musiał bowiem umorzyć toczące się przeciwko niemu postępowanie o namawianie do samobójstwa 15-letniego ministranta Dawida W.

Były proboszcz parafii w Dębnicy pod Człuchowem, 40-letni dziś Piotr T., uniknie kary za namawianie do samobójstwa byłego ministranta. Sąd uznał, że tak naprawdę ksiądz usiłował zabić 15-letniego wtedy Dawida W. i z... tego samego powodu umorzył postępowanie.

Diecezja twierdzi, że oskarżenia księdza z Rychnów pod adresem zmarłego to... cytat

O historii księdza Piotra T. głośno było w całej Polsce. Proboszczem w parafii w Dębnicy został w 2005 roku. W podczłuchowskiej wsi odwiedzali go trzej ministranci z dawnej parafii ze Starogardu Gdańskiego. Chłopców, którzy nie skończyli wtedy jeszcze 15 lat, ksiądz miał poić na plebanii alkoholem, dawać im narkotyki i uprawiać z nimi seks. Sprawa wyszła na jaw, gdy jeden z nich, Dawid W., opowiedział rodzicom o tym, jak za namowami kapłana Piotra T. targnął się na życie. Chłopak próbował powiesić się w trakcie ich wspólnego pobytu w nadmorskim Mielnie. Na szczęście dla nastolatka duchowny zdążył go uratować. Zerwał pętlę z szyi młodego desperata. Rodzice powiadomili o wszystkim policję. Sprawa trafiła do sądu. Ksiądz odpowiadał za wykorzystywanie seksualne trzech ministrantów, cztery gwałty na nich, podawanie im alkoholu i narkotyków oraz przywłaszczenie sobie z konta parafii niemal 30 tys. zł. Z tego ostatniego zarzutu został oczyszczony, nie został też uznany winnym gwałtów, a za pozostałe czyny skazano go na 4 lata więzienia i czteroletni zakaz zbliżania się do Dawida W. Piotr T. wyszedł na wolność 22 kwietnia 2010 r.

Sprawa nakłaniania Dawida W. do samobójstwa była rozpatrywana osobno. W maju 2009 roku Piotr T. został skazany przez Sąd Okręgowy w Słupsku na 3,5 roku bezwzględnego więzienia za to, że w 2006 roku wielokrotnie namawiał małoletniego wówczas Dawida W. do popełnienia samobójstwa.

Z wyrokiem nie zgodziła się obrona i złożyła odwołanie. Sąd Apelacyjny w Gdańsku w listopadzie 2009 roku uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sędzia stwierdził, że czyn księdza powinien być zakwalifikowany jako usiłowanie zabójstwa, a nie namawianie do samobójstwa. Stał też na stanowisku, że o namawianiu do samobójstwa nie można mówić, jeśli ofiara jest małoletnia lub niepoczytalna. Sąd Apelacyjny uznał także, że Dawida W. powinni przebadać biegli psychiatrzy. Sprawa wróciła do Sądu Okręgowego, który zastosował się do wskazówek Sądu Apelacyjnego. Efekt końcowy zaskoczył jednak wszystkich. Zamiast surowszej kary, sprawa została umorzona.

Opinia zespołu biegłych, złożonego z dwóch psychiatrów i psychologa, potwierdziła, że ministrant był tak silnie uzależniony emocjonalnie od księdza, że zrobiłby wszystko, o co ksiądz go poprosił. To oznaczało, że nie można było sądzić kapłana Piotra T. za namawianie do samobójstwa. Zostało usiłowanie zabójstwa. Niestety, okazało się, że w związku z tym, że apelację od pierwszego wyroku złożyła tylko obrona, sąd nie mógł zmienić kwalifikacji czynu. W takim przypadku nie mógł działać na szkodę oskarżonego, czyli zwiększyć kary. Za namawianie do samobójstwa można trafić do więzienia na maksymalnie pięć lat, a za usiłowanie zabójstwa już na minimum osiem.

Ksiądz zrugał z ambony kandydata na radnego?

- Gdyby poprzedni wyrok skazujący zaskarżył także prokurator, ta negatywna przesłanka procesowa nie miałaby zastosowania i sąd mógłby przyjąć surowszą kwalifikację i orzekając ponownie, orzec na niekorzyść oskarżonego - mówi Roman Kowalkowski, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Tymczasem tylko obrona wystąpiła z apelacją. Sądowi nie pozostało nic innego, jak umorzyć postępowanie. Nie zgadza się z tym Prokuratura Rejonowa w Człuchowie. Śledczy nadal twierdzą jednak, że kwalifikacja czynu, jako namawianie do samobójstwa, była prawidłowa.

Człuchowski prokurator rejonowy Tomasz Klukowski argumentuje, że ksiądz nie jest psychologiem ani psychiatrą i nie mógł wiedzieć, jak bardzo uzależniony od niego był ministrant. O tym, że nie działał z zamiarem zabicia ministranta, miał świadczyć fakt, że odczepił go z pętli i powiedział przy tym "a jednak zrobiłbyś to dla mnie".

Umorzenie jest już jednak prawomocne i nie przysługuje od niego nawet kasacja Sądu Najwyższego. W efekcie Piotr T. nie trafi już do więzienia, a za swój czyn odpowie jedynie przed Sądem Ostatecznym.

W piątek (4 lutego) w „Dzienniku Człuchowskim" rozmowa z prokuratorem rejonowym w Człuchowie, Tomaszem Klukowskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto