Jedną z form obrony przed szerzącą się epidemią był zakaz przemieszczania się ludzi – nie wolno było wchodzić i wychodzić z miasta. Gdy pomimo zakazu przybył w tym czasie do Chojnic pewien obcy mężczyzna przyjęto go ostrożnie i niechętnie. Przybysz rychło poznał przyczynę przygnębienia mieszkańców i zaproponował, ze uwolni miasto od zarazy, zwanej morowym powietrzem.
Zobacz także:Legendy Chojnic: Odnajdź ukryty skarb schowany pod głazem
Polecił wydłubać sporą dziurę w pniu wiekowej lipy rosnącej przy kościele oraz wystrugać stosowny czop drewniany do zamknięcia otworu. Następnie poprowadził przez miasto procesję mieszczan, podczas której odprawiano modły. Procesja zatrzymała się na koniec przy upatrzonej lipie, gdzie nieznajomy, zapewne czarownik, wydając przedziwne formułki i żywo gestykulując wpędził dżumę i nakazał czym prędzej wbić uprzednio przygotowany kołek.
Tak się stało i odtąd zaraza po wsze czasy przestała nękać nasze miasto. Legenda nie mówi w jaki sposób wynagrodzono dobroczyńcę, ani też co się z nim stało.
(na podst. „Niwy Pomorskiej” 1936 r.)
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?