Przekonał się o tym mieszkaniec Chojnic w dawnych czasach.
Od swego dziada słyszał on o skarbie przywalonym wielkim głazem na porośniętym rogozą brzegu stawu przy drodze z Chojnic do Charzyków. Po latach marzeń zdobył się wreszcie na odwagę i ciemną nocą, samotnie wybrał się w znane sobie miejsce.
Wydawało się, że szczęście mu sprzyja, bo podkopując wytrwale głaz natrafił łopatą na metalowe naczynie i usłyszał miły brzęk. Serce zadrżało z emocji, wyprostował się na chwilę dla odpoczynku. Wówczas ze zdumieniem stwierdził, że jest jasny dzień, ludzie z okolicy spieszą do kościoła na niedzielną mszę i z oburzeniem komentują jego pracę w niedzielę, jako, że znany był z niechęci do pracy w dzień zwykły.
Nie chciał, by ktoś odkrył jego tajemnicę, więc zaczął gorączkowo przysypywać znalezisko. I wtedy znów zrobiło się bardzo ciemno, trębacz miejski obwoływał północ. Poszukiwacz skarbów przeraził się nadzwyczajnych zjawisk i uciekł z owego miejsca. Nie powrócił już nigdy do „swojego” skarbu, który być może jeszcze tkwi w ziemi.
Tylko gdzie jest ów staw i głaz?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?