Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Świtoń z Red Devils Chojnice: W klubie wiedzą, że mają walczaka w składzie, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych

Maciej Mikołajczyk
Robert Świtoń to futsalista występujący w Red Devils Chojnice od 2020 roku
Robert Świtoń to futsalista występujący w Red Devils Chojnice od 2020 roku archiwum prywatne
Rozmowa z Robertem Świtoniem, pochodzącym z Chorzowa zawodnikiem Red Devils Chojnice, o udowadnianiu czegoś ludziom z Cleareksu Chorzów, zamiłowaniu do darta oraz studiach na kierunku psychologia w biznesie.

Skąd wzięła się pana ksywka "Świstak"?
Ksywa ma już swoje lata i powstała na osiedlowym boisku. Pamiętam, że w telewizji królowała reklama pewnej czekolady, gdzie zwierzak zawijał produkt w sreberka, a że moje nazwisko można powiedzieć leży nieopodal Świstaka, to się szybko przyjęło. Od tamtej pory tak już wszyscy na mnie wołali i zostało to do dzisiaj.

Tęskni pan trochę za rodzinnym Chorzowem?
Jasne, że tak i to nie trochę, tylko bardzo. Mam bardzo dużo wspomnień prywatnych, jak i sportowych związanych z Chorzowem. Każde święta spędzam w rodzinnym domu. Moi rodzice i siostry nadal tam mieszkają, więc jak jest okazja, to zawsze wracam tam z uśmiechem na twarzy.

Jak czuje się pan w Chojnicach? Jakie widzi pan różnice między życiem na Śląsku, a tym na Pomorzu?
Chojnice w przeciwieństwie do Chorzowa nie są otoczone innymi większymi miastami wokół, więc dla mnie jest to mała miejscowość, co ma ewidentnie swoje plusy. Mogę powiedzieć, że Chojnice skradły moje serce, mają swój urok i jest bliżej tutaj do natury. Bardzo dużą różnice robią dwie rzeczy - jakość powietrza i czystość na ulicach. Tutaj ewidentnie wygrywa Pomorze, ale nigdy nie wyprę się tego, że mam brudne serce.

Pana drugą miłością po futsalu jest dart. Co rajcuje pana w lotkach? Wiem, że rzucanie wychodzi panu bardzo dobrze.
Najbardziej podoba mi się to, że w tym sporcie mogę liczyć tylko i wyłącznie na siebie. To ode mnie zależy, w jaki sektor rzucę, z jakim skupieniem podejdę do rzutu i jaką drogę wybiorę na tzw. doubla. Kolejną rzeczą jest to, że w ten sport może grać każdy. Wystarczy ściana, trochę dystansu i tarcza z zestawem lotek. Kto wie, może kiedyś wejdę na poziom Gerwyna Price’a i po karierze futsalowej zajmę się dartem profesjonalnie. Na razie jest to pasja i po prostu dobra zabawa.

Od tego roku zabiera się pan za studia. To będzie pana drugie podejście. Dlaczego wybrał pan psychologię w biznesie? Skąd pomysł na taki kierunek?
Faktycznie to moje drugie podejście. Kilka lat temu, mieszkając w Toruniu, studiowałem ten kierunek, ale z powodu zmiany klubu futsalowego musiałem zatrzymać edukację. Po kilku latach i mocnych przemyśleniach spowodowanych kontuzją prawego kolana stwierdziłem, że wracam do nauki, ponieważ dokładnie wiem, co chcę w przyszłości robić i jaką drogą podążać. Cytując rapera Adiego Nowaka, "Piłkarzu, jedna kontuzja i cię nie ma, więc się nie bój książki". Psychologia w biznesie albo marketing i social media - czas pokaże, co wybiorę.

5 marca Red Devils ograł Clearex Chorzów. Grał pan bez sentymentów dla swojego byłego klubu? Chciałby pan na stare lata wrócić na Śląsk?
Od kiedy odszedłem z Cleareksu, moim głównym celem było wygrać w Chorzowie i pokazać, że ci, którzy mnie wówczas skreślili, popełnili wielki błąd. W tym sezonie spełniłem ten cel na szóstkę z plusem, ponieważ wygraliśmy z nimi w domu jak i na wyjeździe. Szczególnie ten ostatni mecz smakował najlepiej, ponieważ na trybunach wspierała nas moja rodzina i znajomi. Jak mówi przysłowie - dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi - ale kto wie. Może wrócę za jakiś czas na Śląsk, ale raczej jako trener, aniżeli zawodnik. Tak naprawdę życie pokaże.

Kilka razy znalazł się pan w składzie akademickiej reprezentacji. Jakie to uczucie grać z orzełkiem na piersi?
Kilka lat temu miałem okazję grać w ramach akademickich mistrzostw świata w Kazachstanie. Nie ukrywam, że jest to najlepsze wspomnienie, jakie mam z futsalem. Pełen profesjonalizm, długa podróż, turniej zorganizowany na wysokim poziomie, a miejsce na sam koniec też zadowalające. Skończyliśmy imprezę na wysokiej, ósmej pozycji i to pomimo wielu problemów kadrowych. Na zgrupowaniu seniorskiej kadry narodowej byłem raz, ale nie zadebiutowałem. Obiektywnie patrząc, żeby zagrać w reprezentacji narodowej, trzeba być bardzo dobrym w te klocki, zarówno fizycznie jak i taktycznie, a w tamtym momencie po prostu czegoś mi brakowało.

Czuje się pan doceniany w klubie? Kibice chojniccy bardzo pana lubią.
Od kiedy podpisałem kontrakt z Red Devils, wiedziałem, że to będzie nowa przygoda, nowy rozdział w moim życiu, ale nie spodziewałem się, że będzie to istny rollercoaster. W drugim sparingu doznałem dotkliwej kontuzji kolana, miałem czteromiesięczną rehabilitację, w trakcie której chorowałem na covid. W trakcie meczu, który miał być moim powrotem, zrezygnowałem z wejścia na parkiet, ponieważ doskwierał mi mocny ból brzucha. Okazało się, że to wyrostek i znowu przerwa. Każdego dnia ciężko pracowałem na to, żeby w końcu móc się pokazać kibicom w Chojnicach, a zarząd klubu wie, że ma walczaka w składzie, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Mam nadzieję, że sympatycy Red Devils widzą to, że na każdym meczu daję z siebie 120 procent. Dziękuję za zaufanie!

Jaki mecz Red Devils zapadł panu najbardziej w pamięci? Który przysporzył panu najwięcej emocji?
Definitywnie zaznaczam odpowiedź C - ostatni mecz z Cleareksem w Chorzowie. Czekałem trzy lata na to, żeby wygrać w hali przy ul. Dąbrowskiego i to jeszcze się udało na zero z tyłu. Spełniłem wszystkie cele z listy futsalowych marzeń. Teraz śmieje się, bo mówiłem niektórym osobom, że po wygranej w Chorzowie, zakończę przygodę z piłką, no i teraz jestem w kropce.

Czego życzyć na koniec naszej rozmowy Robertowi Świtoniowi?
Osobiście mam wszystko czego potrzebuję, dziękuje. To ja chciałbym życzyć wszystkim, szczególnie Ukrainie, aby zapanował pokój - w takim trudnym momencie indywidualne życzenia schodzą na drugi tor. Obserwuję sytuację za wschodnią granicą i mam ogromną nadzieję, że to wszystko się szybko zakończy.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Robert Świtoń z Red Devils Chojnice: W klubie wiedzą, że mają walczaka w składzie, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych - Dziennik Bałtycki

Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto