Na bardzo grząskim boisku przyszło grać w sobotę Chojniczance i Pomezanii. Przez pierwsze pół godziny z placu gry wiało nudą. Gra ożywiła się dopiero w 31 min, w której to po strzale w spojenie Lucjana Piechoty goście z Malborka mogli objąć prowadzenie. Tuż przed przerwą gospodarze przeprowadzili składną akcję, jednak z piłką zagraną wzdłuż bramki przez "Koziołka" minął się Artur Zieliński.
Druga odsłona spotkania była dużo ciekawsza. W 55 min meczu, grający prezes Chojniczanki Artur Zieliński, otrzymał dokładne podanie w środku pola i po przebiegnięciu z piłką 40 metrów strzałem w krótki róg bramki, zaskoczył bramkarza z Malborka - Tadeusza Świderskiego. Już kilkadziesiąt sekund po golu dla gospodarzy, wyrównanie dla Pomezanii uzyskał Marcin Honory, ale wcześniej został "złapany" na spalonym. W 83 minucie Lucjan Piechota, zawodnik gości, minął bezradnie interweniującego Artura Jażdżewskiego i skierował piłkę do pustej bramki. Końcówka meczu zdecydowanie należała do Pomezanii i gracze Chojniczanki mogą być zadowoleni, że nie stracili kolejnych bramek.
- Jestem wściekły! Jak można cofnąć się do obrony po strzeleniu bramki? Jak dla mnie to Siergiej dziś przegrał mecz! - mówił po meczu trener gospodarzy Janusz Fabich.
Rzeczywiście Siergiej Jeroszewicz, białoruski pomocnik Chojniczanki, niczym nie przypominał w sobotnim meczu zawodnika, którego boją się wszyscy obrońcy w lidze.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?