Subkovia - Kolejarz 3:1 (2:0)

Trzecią porażkę z rzędu w meczach V ligi odniósł chojnicki Kolejarz i podopieczni Marka Wielewickiego "umocnili się" w strefie barażowej. Początek meczu z Subkovią wcale nie zapowiadał takiego obrotu spraw.

Przez pierwsze 20 minut inicjatywa była po stronie chojniczan. W tym okresie gry dwie bardzo dobre sytuacje zmarnował Tomasz Rudnik. Zemściło się to w 31 min, gdy po jednej z kontr Kolejarz stracił pierwszą bramkę. Według graczy Kolejarza zawodnik, który strzelił bramkę, był na spalonym. Podobne protesty po stronie gości pojawiły się przy drugiej bramce, oraz gdy Subkovia, już w drugiej części gry, trafiła na 3:0.
- Dwóch zawodników zostało na pięciometrowym spalonym, a sędzia liniowy nie podniósł chorągiewki - mówi Wielewicki. - Nie będę się rozwijał na temat sędziów, po prostu po raz któryś z rzędu to była katastrofa.
Po stracie 3 bramek Kolejarza stać było już tylko na honorowe trafienie autorstwa Roberta Błaszkowskiego. Co ciekawe obok niego, na środku obrony, zagrał napastnik Tomasz Jażdżewski. Dotychczasowy partner "Robsona", Krzysztof Czapiewski wyjechał na Wyspy Brytyjskie do pracy i trener zastąpił go "Szanym". Jak podkreśla, był to jednorazowy zabieg.
Kolejarz w lidze gra słabo, a kibice już dawno, szukając w tabeli swojego zespołu, nie musieli patrzeć tak nisko. Jakie są tego przyczyny?
- Brak nam zawodników, którzy ciągnęli to wiosną, takich jak "Kazek" (Mariusz Kaźmierczak - WuPe) - mówi trener. - Młodzież jeszcze nie jest gotowa udźwignąć takiego ciężaru. Poza tym dochodzi presja wyniku, bo teraz dla nas każdy mecz jest na wagę złota. Będziemy walczyć w każdym meczu i zobaczymy jak będzie.