W drugim meczu z rzędu Chojniczanka nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Tym razem nie udało się jednak wywalczyć choćby bezbramkowego remisu, jak to miało miejsce w meczu z Błękitnymi Stare Pole w środę.
Decydująca akcja meczu miała miejsce w 42 min. Przez cały mecz Chojniczanka nie mogła narzekać na brak sytuacji, ale w sobotę skuteczność nie była najsilniejszą stroną podopiecznych Leszka Szanka. W pierwszej połowie pudłowali Mateusz Chyła (strzał w poprzeczkę) i Wojciech Bilicki, a drugiej części gry Damian Szmagliśski trafił w słupek, a Dawid Sikorski pokonał bramkarza Wisły, ale sędzia odgwizdał spalonego.
- Dziś (rozmawialiśmy w niedzielę-WuPe) twierdzę, że nie mogliśmy tego meczu wygrał, choć powinniśmy, ale sędzia za nas nie położy piłki za linią bramkową - mówi Szank. - Graliśmy na boisku, które nie powinno być dopuszczone do gry. Było nierówne i za wąskie. Ponadto sędzia nas wykartkował (4 źółte i jedną czerwoną kartka-WuPe). Wisła grała brutalnie, a łokcie "chodziły" wysoko.
Także Szank został ukarany przez arbitra. W 80 min. wdał się z nim w kłótnię. Sędzia twierdził, że gdy piłka wyrzucona z autu nie wejdzie w pole gry to aut został źle wykonany, podczas gdy przepisy nakazują powtórzenie rzutu z autu. Szank w konsekwencji został wyrzucony przez sędziego na trybuny, a właściwie na... pole, bo w Korzeniewie nie ma trybun.
Czerwoną kartkę ujrzał w 89 min Szymon Piotrowski, który dał się sprowokować przez zawodnika rywali i kopnął go bez piłki.
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?