XI Zlot Pojazdów Zabytkowych w Chojnicach. W parku 1000-lecia zaparkowały prawdziwe cacka

Właściciele zabytkowych samochodów niewiele mówią o kosztach odrestaurowania swoich aut czy motocykli. Sugerują, że pieniądze nie są tutaj najważniejsze a efekt końcowy, który jest po prostu imponujący. Takie cacka można było oglądać podczas XI Zlotu Pojazdów Zabytkowych w Chojnicach. Fan motoryzacji mógł dostać, mówiąc kolokwialnie, oczopląsu – aż tyle było fantastycznych pojazdów. Takich jak choćby citroen z 1953 roku.

- Kupiłem go w Czersku. Trzy bite lata pracowałem przy nim, dzień w dzień. To był gruz. Podłogi tu nie było. Silnika nie było. Silnik był w kufrze luzem wyjęty. Myszy tu było od zatrzęsienia – mówi Roman z Chojnic właściciel citroena, którego uważa za najpiękniejszy pojazd na świecie. - Maluchów jest dosyć, a takich nie ma – sugeruje i wspomina, że materiał na tapicerkę ściągał z Francji. - Wszystko jest oryginalne, oprócz ładowania. Alternator jest inny, bo szóstka nie dawała rady – dodaje Roman.

Na zlocie pojazdów zabytkowych nie zabrakło także motocykli. Tradycyjne wueski, które wróciły do łask i poczciwe emki produkcji radzieckiej, ale też wiele innych. Emki, czyli M72, jak ta z 1954 roku, która od 40 lat jest w rodzinie mieszkańca Chojnic.

- Ojciec ją kupił, a ja od dłuższego czasu miałem w planach, żeby się za nią wziąć. Motocykl jest w ponad 90-procentach oryginalny. Z jednego kawałka. Renowacja trwała około dwóch lat. I tak jak widać. Efekt jest, jak widać. Lakier nie jest oryginalny, ale taki miał być. Emek dużo jeździ zielonych, dużo jeździ czarnych. Miała być nietypowa, miała się rzucać w oczy. No ale jest utrzymana w klasycznym stylu – wyliczał mieszkaniec Chojnic.

Nie tylko miłośnicy motoryzacji mieli co robić podczas XI Zlotu Pojazdów zabytkowych. Dla dzieci były animacje i pokaz ratownictwa w wykonaniu strażaków. Była też parada autek na pedały.

ZOBACZ TAKŻE:
To dzięki takim ludziom możemy oglądać widowisko „Szarża pod Krojantami”