Śmiało można powiedzieć, że podczas pierwszej połowy spotkania pucharowego Chojniczanki Chojnice z Resovią Rzeszów to goście rządzili na boisku, a gospodarze głowy zostawili chyba w szatni. Świadczyć może o tym pierwsza strata bramki w pierwszej minucie meczu i kolejnej w 27.
- Jeśli chodzi o pierwszą połowę, wydaje mi się, że jedyne gdzie widać przewagę u przeciwnika, to na pewno to, że strzelił dwie bramki więcej. Jeśli chodzi o grę drużyny Chojniczanki, wydaje mi się, że nie jest ona najgorsza. Potrafią się przeciwstawić rywalowi z wyższej klasy rozgrywkowej. Uważam, że brakuje gdzieś konkretów ze strony Chojniczanki. I tyle. Mam nadzieje, że wyjdą chłopacy na druga połowę i można powiedzieć, utrą nosa jeszcze, bo jak to się mówi, wynik 2:0 jest najbardziej niebezpiecznym wynikiem w piłce nożnej, więc wszystko jest możliwe – komentował pierwszą połowę spotkania Oskar Paprzycki, pauzujący zawodnik Chojniczanki.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0 dla Resovii Rzeszów. W drugiej częśći meczu piłkarze Chojniczanki obudzili się i to oni dyktowali tempo spotkania.
W 90. minucie padł remis 2:2. Niestety w doliczonym czasie gry to goście strzelili decydującą bramkę.
- Cóż, porażki nigdy nie są przyjemne i nie są dobre. Dlatego jesteśmy źli i smutni. Zostawiliśmy dużo dobrej pracy, ale nie ustrzegliśmy się błędów, a w piłce nożnej te błędy, które są z konsekwencjami, są kluczowe. Te błędy, które popełniliśmy w tak prosty sposób w pierwszej połowie, zespół Resovii wykorzystał. Kapitalnie zareagowaliśmy po przerwie i graliśmy tak, jak zawsze chcielibyśmy grać – mówi Krzysztof Brede, trener Chojniczanki Chojnice 1930.
Puchar Polski: Chojniczanka Chojnice- Resovia Rzeszów
Kibice Chojniczanki do samego końca trzymali kciuki za swoją drużynę. Udzielała im się jednak nerwowa atmosfera na boisku. Jękom zawodu w drugiej połowie spotkania nie było końca, bo sytuacji pod bramką zdecydowanie więcej miała drużyna z grodu tura.
Ale "Chojna" też marnowała sytuacje. M.in. nie wykorzystała w 66 minucie rzutu karnego. Piłka trafiła w słupek.
- Na pewno to takie emocjonujące bardzo spotkanie. Prowadzimy bezpiecznie 2:0 do przerwy, możemy pokusić się co najmniej o trzy bramki jeszcze i nie trafiamy. Potem bramka, zaraz po wznowieniu gry i oczywiście zawodnik strzelił ją ręką, bo to z naszej strony było ewidentnie widać, a sędzia być może nie zauważył. Nerwówka niepotrzebna. Trzeba było spokojnie grać, przecież mamy dobry wynik, uspokoić trochę grę – nie potrafiliśmy tego zrobić. Wkradł się taki chaos niepotrzebny – komentuje trener Resovii Rzeszów Mirosław Hajdo.
W całym spotkaniu było 11 żółtych kartek i jedna czerwona. Kolejny mecz, tym razem drugoligowy na wyjeździe, Chojniczanka zagra w Krakowie z Hutnikiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Rozkładające się ciała dzieci w Gazie. Szokujące nagranie z opuszczonego szpitala
- Co najmniej 11 wspinaczy nie żyje po erupcji wulkanu. Ratownicy szukają kolejnych
- Atak rakietowy na statki handlowe. Trzy z nich, w tym brytyjskie, zostały trafione
- Niszczycielskie powodzie w Tanzanii. Zginęło kilkadziesiąt osób