Drzewo zostało drastycznie przycięte w mijającym tygodniu. Pozbawione zostało wszystkich konarów. Został tylko pień o wysokości ok. ponad 5 metrów.
- Moim zdaniem, to jest po prostu barbarzyństwo. Przecież on był ogromny. Miał, lekko licząc z 70 lat. I tak pięknie wyglądał nad Wielkim Kanałem Brdy - żali się jedna z mieszkanek.
Jak się okazało, dąb został przycięty ze względu na pęknięcie, które, zdaniem fachowców, mogło doprowadzić do katastrofy. Jeden z konarów, największy, zagrażał stojącemu w sąsiedztwie budynkowi mieszkalnemu.
- Konary były tak ciężkie, że pień po prostu pękał na pół. Początkowo chcieliśmy zezwolić na przycięcie konarów jednak ze względu na nowe przepisy dotyczące sposobów przycinania drzew, dostosowanych do gatunków, nie mogliśmy zgodzić się na takie ogłowienie - tłumaczy Piotr Łobocki z Urzędu Miejskiego w Czersku. - I zapewniam, że drzewu daleko było do pomnika przyrody. Zgodnie z prawem drzewo musi mieć średnicę pnia wynoszącą co najmniej jeden metr. Ten dąb nie miał.
Informację o pękaniu pnia potwierdził Edmund Drewek, którego domowi zagrażał konar dębu.
- Gałąź była ogromna. Sięgała aż pod dom. Baliśmy się, że podczas wichury rozłupie drzewo na pół i gałąź spadnie na dom. Właściwie nie chciałem, żeby go tak wycinali zupełnie, tylko tę gałąź, ale przyjechał ktoś z gminy i tłumaczył, że tak nie można drzewa przycinać. Mi też było go żal, bo latem cień dawał. Przyjemnie było - mówi Drewek. - Mój ojciec go sadził kiedy miał 10 lat. Dąb miał więc sto lat.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?