Mieszkającym przy czasowym jeziorze ręce już opadają. Kiedy tylko pada deszcz, główna droga w Brusach – ulica Gdańska – jest notorycznie zalewana. Jak wspominają, woda czasem jest tuż przy płotach ich posesji, czyli ok. 10 metrów od jezdni. Wychodzą więc po ulewie na na chodniki i starają się zablokować przejazd samochodów. I to własnym ciałem.
- Ile razy już naprawiali nam te chodniki? Pani postawi tutaj samochód, to nie będzie przejazdu. Może nie będą jeździć – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców. Stał na chodniku tuż przy wjeździe na swoja posesję i próbował przemawiać do rozumu tym kierowcom, którzy omijając jezioro na drodze, próbowali przejechać chodnikiem. - Mi już naprawdę nerwy puszczają. No, zobaczy pani sama co to są za barany! A ile razy zalane samochody blokują chodnik… To się nie mieści w głowie – grzmiał mężczyzna, z którym w dyskusję wszedł jeden z kierowców. Wyzwisk okraszonych wulgaryzmami nie było końca.
- Za każdym deszczem tak tu jest. Nie jest od tego roku, ale od kilkunastu lat tak się dzieje. Całe miasto pływa – powiedział nam pan Marcin z Brus.
Niektórzy z kierowców decydowali się na przejazd przez jezioro na ulicy Gdańskiej, a inni blokowali ruch, zawracali, wycofywali… Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale takie manewry w tym miejscu są ryzykowne.
- Gdzie jest policja? Po krzakach potrafią się chować, a kiedy są potrzebni, to ich nie ma! Powinni już na rondzie stać i ruchem kierować - denerwował się jeden z mieszkańców.
Ulica Gdańska w Brusach to droga wojewódzka nr 235 z Chojnic w kierunku Kościerzyny. Drogowcy problem z wodą w tym miejscu znają i tłumaczą tym, że studzienki nie są w stanie przyjąć jednorazowo potężnej ilości wody. Tego dnia ponoć na metr kwadratowy spadło 15 litrów.
- To było duże natężenie deszczu. Po kilkunastu minutach woda opadła – zaznacza rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku Piotr Michalski, któremu przesłaliśmy filmiki nagrane w Brusach. - Na takie rzeczy nie wyrażamy zgody. Jeśli ktoś zauważy taką sytuację, zawsze może zadzwonić na numer alarmowy, poinformować dyspozytora i on będzie wiedzieć jakie służby wezwać na miejsce – dodaje Michalski.
Odpowiednie służby to między innymi policja. Jak nas poinformowała rzeczniczka prasowa chojnickich funkcjonariuszy Magdalena Zblewska, dyżurny nie otrzymał zgłoszenia o naruszeniu przepisów ruchu drogowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?