Komunikacją w Chojnicach zajmuje się spółka miejska. Jej tabor (30 autobusów), choć wymieniany co jakiś czas, starzeje się. Na nowy w budżecie spółki miejskiej i samego samorządu brakuje pieniędzy. Tych potrzeba naprawdę wiele.
- Staramy się co jakiś czas kupić młodsze autobusy, ale to też są pojazdy używane. Dlatego cieszymy się, że miasto ubiegało się o środki unijne. Urząd Marszałkowski w Gdańsku ma już dla nas przewidzianą pulę. Czekamy tylko na decyzję o przyznaniu środków, żeby ruszyć z przetargiem. Przewiduję, że takie autobusy mogłyby wyjechać na ulice Chojnic nie wcześniej niż w 2025 roku – wyjaśnia prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Chojnicach Dariusz Sawicki.
Te wspomniane środki unijne to pula pieniędzy na realizację zadań w ramach tzw. Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Chojnice-Człuchów. Jedno z nich to właśnie kupno sześciu autobusów elektrycznych wraz z podwójną trzystanowiskową stacją do ładowania, nowe wiaty przystankowe wraz z informacja dla pasażerów.
- Szacujemy, że całe zadanie musiałoby się zamknąć w granicach 20 mln zł – dodaje Sawicki.
W związku z planowaną inwestycją, kierowcy MZK w Chojnicach rozpoczęli testowanie elektrycznych autobusów. Pierwszy na drogach, bo już w czerwcu, pojawił się pojazd produkowany przez firmę Pilea.
[cyt}- Miałem dużo zastrzeżeń do tego wozu – przyznaje Krzysztof Besków, który jest nie tylko kierowcą w MZK, ale tez instruktorem nauki jazdy. - Podczas jazdy, z pasażerami w środku, stracił parametry życiowe. Na szczęście kierowca jechał z prędkością 15 km/h i udało mu się wtoczyć na wysepkę. Po wyjęciu kluczyka i próbie odpalenia, pojechał dalej. Dla mnie to dyskwalifikacja. Nie jest dla mnie wystarczającym wyjaśnieniem, że to prototyp. Tym bardziej, że podczas deszczu, autobus po prostu przeciekał. Zaletą jego było chyba tylko to, że baterię miał w podwoziu i wydawał się dzięki temu stabilny – ocenia Krzysztof Besków.[/cyt]
Ten autobus miał 12 metrów długości, czyli tyle ile powinny mieć pojazdy w komunikacji miejskiej w Chojnicach. Jego zasięg to około 300 km.
Na drugi ogień poszedł pojazd wyprodukowany w fabryce Mana. Miał 18 metrów. Był to tzw. przegubowiec. Podczas testów po naładowaniu pokonywał trasę o długości 350 km. Jednego dnia było to jednak o 100 km więcej.
- Wszyscy oczy przecierali ze zdumienia, a ja zawsze powtarzam, że auto trzeba poznać. Wystarczy umiejętnie sterować klimatyzacją. Ustawiłem ją na 22 stopnie, a nie jak było wcześniej na 20. Proszę mi wierzyć, że pasażerowie tego nie odczuli. Dodatkowo zasięg zwiększyła płynna jazda – wyjaśnia Krzysztof Besków i zaznacza, że w autobusie tego producenta bateria znajduje się na dachu. - Musiałem się przyzwyczaić, bo jeździłem na trasie do Swornegaci. Tam jest dużo zakrętów. Auto było stabilne, ale na zakrętach można było odnieść wrażenie, że się przewraca. Siłą rzeczy odchylałem się za kółkiem, żeby je wyprowadzić. Na szczęście to było tylko wrażenie – dodaje kierowca, a prezes Dariusz Sawicki podkreśla, że ten model podczas tegorocznych targów w Hanowerze otrzymał tytuł „Autobus roku 2023”. - Taki na pewno nie będzie jeździć po Chojnicach, bo jest za długi. Nam zależy na takich do 12 metrów. Man do testów ma tylko te 18-metrowe i dlatego taki jeździł u nas – zaznacza prezes MZK.
Ostatni autobus elektryczny, jaki trafi do Chojnic na testy, będzie od firmy Solaris. Na ulice wyjedzie we wrześniu lub październiku.
ZOBACZ TAKŻE:
Kiedy tylko pada, Brusy pływają. Mieszkańcy zatrzymują auta rozjeżdżające chodniki | ZDJĘCIA, WIDEO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
