Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podejrzana Monika S. - jak nasza dziennikarka weszła policjantom w drogę

Redakcja
Monika napisała skargę do komendanta powiatowego KPP w Chojnicach i wystąpiła do komendanta Straży Miejskiej w Chojnicach o zabezpieczenie miejskiego monitoringu (zdarzenie działo się kilka metrów od kamery)
Monika napisała skargę do komendanta powiatowego KPP w Chojnicach i wystąpiła do komendanta Straży Miejskiej w Chojnicach o zabezpieczenie miejskiego monitoringu (zdarzenie działo się kilka metrów od kamery) Monika Smól
Z zasady nie podejmujemy żadnych tematów, które dotyczyłyby prywatnych spraw i interesów naszych dziennikarzy. Tym razem sprawa dotyczy wykonywania obowiązków służbowych naszej koleżanki. Więc uznaliśmy za niezbędne, abyście mieli pełna wiedzę o działaniach policji wobec Moniki Smól.

Monikę znacie doskonale z łamów. Od lat pisze na naszych łamach o problemach Chojnic, bliskie jest jej również Chełmno. Podejmuje wiele tematów, nie pomijając tych najtrudniejszych. Dość powiedzieć, że przyczyniła się do usunięcia z policji kilku policjantów, w tym trzech komendantów. Z pasją relacjonuje również wydarzenia sportowe, przede wszystkim mecze piłkarskie. No właśnie…

Argument pałki

Dziewiętnastego maja Monika obsługiwała Chojniczanki z Arką Gdynia. Miała przygotować relację i fotoreportaż. Po meczu materiały muszą jak najszybciej trafić do internetu, więc popędziła w kierunku ul. Mickiewicza do miejsca, gdzie zaparkowała samochód. Ulica Okrężna to jedyna drogą, którą dziennikarze mogą dostać się do budynku medialnego przy stadionie i powrócić z niego.

Ulica była zamknięta dla ruchu kołowego, ale nie dla pieszych. Minęła po drodze kilkunastu policjantów. Żadnego jej obecność nie dziwiła, żaden nie próbował jej zatrzymywać. Dotarła do bramy wjazdowej przy budynku klubowym Chojniczanki od strony ul. Mickiewicza, gdy zauważyła, że wymachując pałką policyjną pędzi do niej z krzykiem jeden z funkcjonariuszy w randze oficera. Nie przedstawiając się, stwierdził, że dziennikarka „nie może tu być”. Nie sprecyzował jednak, gdzie może być. Z relacji Moniki: „Nie czekał, aż wykonam ruch, zaczął mnie popychać, co było niebezpieczne, bo na nogach miałam wysokie szpilki. Sytuacja była groteskowa, bo ten funkcjonariusz nie umiał mi odpowiedzieć na pytanie gdzie mam się udać. Prosiłam, żeby przestał mnie szarpać, bo znam przecież język polski i rozumiem co mówi”.

Niczego nie widział

Oficer nakazał młodemu policjantowi, by zaprowadził dziennikarkę „dalej”. „Ten młody funkcjonariusz sprawiał wrażenie zdezorientowanego. Ostatecznie przesunęliśmy się kawałek. Nie przeprowadzono mnie jednak w bezpieczne miejsce - za mur, czy bramę. Staliśmy bez celu na chodniku przy ulicy, którą za chwilę przejeżdżali kibice Arki.

Po przejeździe kibiców Monika zapytała czy może już iść do auta. Poprosiła młodszego funkcjonariusza o przedstawienie się, wyjaśniając że chce złożyć skargę na oficera. „Policjant stwierdził, że nie musi się przedstawiać, bo nie podjął wobec mnie interwencji, a poza tym niczego nie widział”.

Monika pracuje w mediach od 20 lat, ale nigdy wcześniej nie była obiektem fizycznej interwencji policji: - Ta interwencja była o tyle absurdalna, że policjant sam nie umiał wyartykułować o co mu właściwie chodzi. Słowa zamienił więc w agresję, nie tylko
naruszając moją nietykalność cielesną, ale i przeszkadzając w wypełnianiu obowiązków służbowych.

Monika napisała skargę do komendanta powiatowego KPP w Chojnicach i wystąpiła do komendanta Straży Miejskiej w Chojnicach o zabezpieczenie miejskiego monitoringu (zdarzenie działo się kilka metrów od kamery).

Odczucie subiektywne

Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Chojnicach, która przekazała ją kolegom ze Słupska. Ci umorzyli sprawę, określając zarzuty Moniki Smól jako jej „subiektywne odczucie”. Ani komendant, ani prokurator nie byli zainteresowani materiałem video i zdjęciami z zajścia, które zrobiła Monika. Prokuratura nie przesłuchała nawet głównego bohatera wydarzeń komisarza Włodzimierza Meggera.

Pełnomocnik Moniki Smól domaga się postępowania dyscyplinarnego wobec policjanta, jednak jego zwierzchnik mł. insp. Wojciech Jakubowski (który do Chojnic przybył ze Słupska) uznał, że nie ma powodu, powołując się na orzeczenie prokuratury w Słupsku.
Monika, przy udziale pełnomocnika, odwołała się zatem do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku i… dostała wezwanie, do stawienia się 6 września w chojnickiej komendzie. W charakterze... podejrzanej.

Poważne konsekwencje

Na wezwaniu zobaczyła artykuł 65a kodeksu wykroczeń - celowe niewykonanie poleceń policjanta. Policja dopatrzyła się złamania przepisów, choć na miejscu nikt Moniki nie spisał, ani nawet nie pouczył. Przez ponad 3 miesiące policjanci wykroczenia się nie dopatrzyli.

- Zgodnie z sugestią mojego pełnomocnika, złożyłam pisemne stanowisko w chojnickiej komendzie, natomiast zeznania mogę składać w sądzie, o ile policja rzeczywiście zdecyduje się na wniosek o ukaranie – mówi Monika Smól. - Czy to zemsta na dziennikarce, bo odważyła się poskarżyć na agresywnego policjanta? Potrzeba stworzenia sobie alibi w razie moich kolejnych kroków prawnych? Procedowanie sprawy urojonego wykroczenia sprzed ponad 3 miesięcy, twierdzenie, że nie jestem pokrzywdzoną w sprawie o odpowiedzialność dyscyplinarną policjanta, bo sama policja nie uznała mnie za pokrzywdzoną oraz nieprzekazanie spawy dyscyplinarnej przez Komendę w Chojnicach do Komendy Wojewódzkiej to ewidentne nadużycia władzy, zwykła samowolka! Poprosiłam prawników wydawcy o opinię, czy takie działanie podchodzi już pod przestępstwo z paragrafu 231 KK. I to nie tylko przez policjanta, który szarpał mnie 19 maja.  

Monika Smól
Monika Smól Archiwum

Sprawę komentuje również mec. Michał Krok, pełnomocnik Moniki Smól: - Mamy do czynienia albo z nieznajomością przepisów ustawy o policji albo z działaniem skierowanym na uniknięcie postępowania dyscyplinarnego, albo jedno i drugie plus odwet za próbę pociągnięcia policjanta do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Paradoksalne jest to, że raczej błahy incydent z zakresu naruszenia etyki zawodowej policjanta wskutek późniejszych działań policjantów może prowadzić do poważnych konsekwencji.

Bez odpowiedzi

W ubiegłym tygodniu zwróciliśmy się z pytaniami zarówno do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, jak i do komendanta w Chojnicach. Z obu jednostek do tej pory nie uzyskaliśmy dotąd żadnej odpowiedzi.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podejrzana Monika S. - jak nasza dziennikarka weszła policjantom w drogę - Gazeta Pomorska

Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto