Rolnicy z powiatu chojnickiego, jak ich koledzy z całej Polski, domagają się przede wszystkim uregulowania niekontrolowanego napływu żywności z Ukrainy. Takiej, która nie jest poddawana żadnemu sprawdzeniu sanitarnemu. Kolejny postulat do zmiana zapisów w tzw. Zielonym Ładzie, czyli polityce Unii Europejskiej, która w tym roku nałożyła na gospodarzy obowiązek ugorowania 4 proc. ziem uprawnych. Do protestujących przemawiał m.in. wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański. Obiecał, ze raz dziennie pracownicy samorządu dowiozą rolnikom posiłek regeneracyjny.
- Gdzie był rząd kiedy 500 firm sprowadzało z Ukrainy zboże? Nikt nie ma wątpliwości, że Ukrainie trzeba pomagać ale dlaczego Bruksela nie wdrożyła programu bezpiecznego tranzytu z Ukrainy? - dopytywał i przypomniał, że w 1999 roku rolnicy też protestowali. - Ja tam byłem. Niektórzy z was też tam byli. Jestem jednym z najbardziej prorolniczych wójtów – mówił Szczepański.
Do rozpoczętego właśnie protestu, który ma trwać 24 godziny na dobę przez najbliższe 30 dni, dołączyli także myśliwi. Nie zgadzają się z narzuconymi im przez Unię Europejską obostrzeniami dotyczącymi polowań.
- Chcemy żeby wróciła normalność do naszego kraju a na stanowiskach zasiadali fachowcy. Ci zieloni nie mają pojęcia o łowiectwie. Największymi przyjaciółmi przyrody są myśliwi. Dali nam wiceministra który od razu jest na „nie” – mówi myśliwy Rafał Papka, a Wioletta Drobińska dodaje. - Chcemy wyłączenia łowiectwa spod Ministerstwa Klimatu i Środowiska i przekazanie Ministerstwu Rolnictwa. Nie ma rolników bez myśliwych, a myśliwych bez rolników – mówi Drobińska i dodaje: - Sami chcemy decydować czy nasze dzieci mogą biernie uczestniczyć w polowaniach czy nie. Dlaczego ktoś decyduje za nas, łamiąc konstytucję – mówi pani Wioletta.
Kolejną grupą zawodową protestującą z rolnikami i myśliwymi są transportowcy. W dużej mierze to oni odbierają od rolników płody rolne.
- Transport Ukraiński nas zalewa. Oni nie płaca podatków i stawki usługowe są zaniżane o połowę. Za chwile będą padać polskie firmy i ukraińskie będą przejmować nasze rynki – zaznacza Artur Lewandowski z firmy transportowej Rolpiast z Piastoszyna.
Protestowi przyglądają się policjanci i strażnicy miejscy. Do akcji inaugurującej blokadę drogi wojewódzkiej nr 240 zaangażowanych zostało około 40 mundurowych. Ich zdaniem na rogatki Chojnic przyjechało 100 ciągników, choć organizatorzy podają 200. Uczestników jest ponad 200.
- Policjanci zabezpieczają zgromadzenie i kierują na wyznaczone objazdy. Wszystkich kierowców prosimy o stosowanie się do poleceń policjantów. Pojazdy osobowe kierowane są na objazdy, a samochody ciężarowe czekają. Nie ma większych utrudnień w ruchu – mówi rzeczniczka prasowa chojnickich policjantów Magdalena Zblewska.
I faktycznie na drodze wojewódzkiej nr 240 do godz. 12.00 nie tworzyły się korki. Na swobodny przejazd czekali tylko kierowcy ciężarówek, którzy… popierają protest.
- Całym sercem ich wspieram. To co się dzieje, to się w głowie nie mieści. Za chwilę nie będziemy mieć co wozić, bo wszystko Ukraina u nas przejmie – stwierdził kierowca z powiatu malborskiego.
ZOBACZ TAKŻE: Przetarg na sprzątanie zabytkowego dworca w Chojnicach wygrała firma bez doświadczenia
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
