Trenerzy z Pomorza mówią nam o Euro 2024
Chociaż sezon ligowy dobiegł końca i niektórzy mogą czuć przesyt, to większość trenerów z Pomorza zamierza oglądać Euro 2024 w całości. Przepytaliśmy tych, którzy pracują na niższych szczeblach rozgrywkowych: trzecim, czwartym, a nawet piątym.
- Mecz zawsze zaczyna się od 0:0. Ja myślę, że tego typu imprezy rządzą się swoimi prawami. Jakość jest często z nazwiskami, ale zawsze wierzę w to, co ma biało-czerwone barwy. Bardzo się cieszę, że Polska jest na mistrzostwach Europy, że będę mógł z emocjami oglądać te zawody jako kibic, z moim synem. Mam nadzieję, że będziemy mogli cieszyć się z jakiegoś sukcesu. Staram się być optymistą - podkreśla Piotr Formela, trener IV-ligowego Jaguara Gdańsk.
Reprezentacja to w pełni ukształtowani sportowcy. Futbol w niższych ligach wygląda inaczej, bo fizyczność przeważa nad finezją i techniką. Bywa jednak, że to tutaj pojawiają się przyszłe gwiazdy. Praca u podstaw nie zawsze jest łatwa i daje szybkie efekty. Pełni pasji trenerzy nie zrażają się tym, bo - w zdecydowanie mniejszej skali - ich wysiłki mają wiele wspólnego z tymi, jakie oglądamy z boku w wielkim futbolu. Przecież, zgodnie z hasłem promowanym od lat przez Polski Związek Piłki Nożnej, łączy nas piłka.
- Mecze wyglądają tak, że występują wszystkie fazy gry. Jeśli reprezentacja Polski będzie w grze w obronie niskiej, to nie będzie w tym nic złego. Trzeba mieć pewien plan, co robić później, kiedy się odbierze piłkę. Mam nadzieję, ze trener Michał Probierz przygotuje reprezentację tak, że kibice będą w stanie się z nią utożsamiać. Myślę, że oczekujemy, że ta drużyna na turnieju przekaże jakieś wartości - mówi Krystian Ryczkowski, który po czterech latach kończy pracę w III-ligowej Gedanii 1922 Gdańsk, a zacznie w Cartusii 1923 Kartuzy.
Polacy nie wychodzili z dużo łatwiejszych grup na turniejach
- My nic nie musimy, a tylko możemy. Dzięki temu możemy grać dobrze. Wydaje mi się, że każdy mecz zagramy na większym luzie, niż przeciwnicy. Czy wyjdziemy z grupy? Nie wiem, ale wierzę, że tak będzie.Z dużo łatwiejszych grup nie wychodziliśmy, a teraz trafiła się nam wyjątkowo mocna. Zawsze na imprezie jest „czarny koń” i być może będziemy to my, sprawiając niespodziankę. To takie przewidywania bardziej przez serce niż rozum, ale wierzyć musimy - przekonuje Krzysztof Müller, trener IV-ligowego Gryfa Słupsk.
Żaden z naszych rozmówców nie miał wątpliwości, że Polskę czeka szalenie trudne wyzwanie już od początku mistrzostw Europy. W spotkaniach z faworyzowanymi Holandią i Francją bukmacherzy wskazują na rywali. Wielu kibiców liczy na podjęcie rękawicy w meczu z Austrią, ale to też drużyna, która w rankingu FIFA znajduje się wyżej od biało-czerwonych.
- Tak wygląda nasza grupa. Po cichu liczę, że w pierwszym meczu uda się coś wyszarpać. To dla obu stron może być nerwowy, ciężki mecz. Liczę na remis, a później na zwycięstwo z Austrią. Czy cztery punkty wystarczą, żeby awansować? To się okaże. Z Francją to już mega ciężkie wyzwanie. Podchodzę do tego optymistycznie, bo trzeba wierzyć. Wiadomo, że rozum podpowiada inaczej, ale trzeba wierzyć w tych chłopaków - zaznacza Sebastian Letniowski, trener II ligowej Olimpii Elbląg, a wcześniej w sezonie III-ligowej Cartusii 1923 Kartuzy.
Z głowy nie da się jednak wyrzucić tego, że Francja to rankingowo druga siła świata, a Holandia jest siódma w zestawieniu FIFA. To zespoły potrafiące atakować na wiele sposobów, poprzez różne strefy i w zmiennym tempie. Od lat reprezentacja Polski na głównych turniejach ma z tym wielki problem. Podczas Euro 2024 w Niemczech nie ma już mowy o meczu otwarcia, meczu o wszystko i meczu o honor, bo na samym starcie trzy spotkania biało-czerwonych będą o wszystko.
- Francja i Holandia zawsze przyjeżdżają na mistrzostwa w roli faworytów. Co by się nie działo, to drużyny o wielkim potencjale. Na pewno mogą walczyć o medale. Analogicznie wspomnę, że będąc na mistrzostwach Europy U-17, mieliśmy w grupie Francję, Holandię i Bułgarię. Porównując, Bułgarię do Austrii, zdobyliśmy wtedy punkt. Rozpoczęcie z Holandią będzie bardzo trudne. Najłatwiejsze wydaje się właśnie z Austrią. Na zakończenie czeka nas tak samo bardzo trudna Francja. Szanse Polaków? Nie wiem, czy się wypowiadać . Jeśli z Austrią nie zdobędziemy kompletu punktów, to ciężko liczyć na pozytywne wyniki. Nie zmienia to faktu, że nawet Austria jest trudnym rywalem. Nie upatrywałbym wielkich rezultatów, aczkolwiek jestem kibicem i trenerem, a jak gra reprezentacja, to zawsze jej kibicuję. Chciałbym jak najlepiej, żeby nasi piłkarze uzbierali punkty i wyszli z grupy - ostrożnie ocenia szanse Szymon Hartman, jeszcze do niedawna trener II-ligowej Raduni Stężyca, który w przeszłości pracował w młodzieżowej reprezentacji Polski jako asystent Dariusza Gęsiora.
Paradoksalnie to właśnie występ w silnej grupie może zdjąć z naszych piłkarzy presję. Obiektywni kibice nie dają Polsce szans na osiągnięcie zadowalających wyników i przejście do kolejnego etapu turnieju. A jeśli występuje się w roli Kopciuszka, to czasem można zaskoczyć.
- Rozum podpowiada, że może być dosyć ciężko, aby zdobyć komplet punktów, czy nawet wyjść z grupy. Wydaje mi się, że mecze z Francją i Holandią będą bardzo trudne. Z Austriakami będziemy mogli powalczyć o jakiś korzystny rezultat. Chociaż nie uważam, żeby Austriacy mocno odstawali od tych dwóch faworytów naszej grupy. Dla mnie ważne jest, żebyśmy zrobili postęp w grze. Nie oczekuję od reprezentacji wyjścia z tej grupy, ale żeby spełniła nasze oczekiwania. Kibice chcą się utożsamiać z drużyną, która będzie prezentowała ciekawy futbol. A jeśli będzie ciekawie i nawet nie uda się osiągnąć sportowego wyniku, to kibice będą zadowoleni. Zabrakło nam tego na ostatnim mundialu w Katarze. Tam wyszliśmy z grupy, ale nastroje wśród kibiców były przecież niezbyt wesołe - przypomina trener Krystian Ryczkowski.
Wspomniane już poczucie tożsamości jest dla naszych rozmówców niezwykle istotne. Trenerzy z Pomorza cieszą się z tego, że drużynę narodową prowadzi Polak. Reprezentacja, jak sama nazwa wskazuje, ma być naszą wizytówką. A nikt nie chce porównywać się do sportowców, którzy stawiają wyłącznie na przeszkadzanie rywalom. To zarzuty, z jakimi mierzył się selekcjoner Czesław Michniewicz na mundialu w Katarze. Tam udało się wyjść z grupy, ale później stało się jasne, że to Argentyńczykom mocno zależało na upokorzeniu Meksykanów. W efekcie przyszli mistrzowie świata nie dociskali biało-czerwonych, zadowalając się wygraną 2:0.
Kibice znad Wisły wstydu najedli się także podczas mundialu w 2018 roku. Wtedy szanse na wyjście z grupy przepadły szybko po przegranych z Senegalem i Kolumbią, a do historii przeszedł mecz „w chodzonego” z Japonią. Biało-czerwoni wygrali 1:0, ale Azjatów taki wynik zadowalał, więc - mówiąc dyplomatycznie - przesadnie nie forsowali tempa. W efekcie cały świat oglądał spotkanie toczące się w żółwim tempie.
Znakomitych trenerów poznaje się po tym, że potrafią szybko reagować na wydarzenia boiskowe i zawsze mają plan B, C lub nawet D. Na turnieju skupiającym uwagę całego piłkarskiego świata mogą urodzić się gwiazdy nowego pokolenia i to zawsze jest dodatkowym bodźcem dla sportowców głodnych sukcesów.
- Nie mam za dużo doświadczenia turniejowego. Uczestniczyłem w takich rozgrywkach w piłce nożnej plażowej i futsalu. Ciężko powiedzieć, jak się gra, kiedy każdy mecz jest o wszystko. Ja ze swojej perspektywy, z pracy w Olimpii Elbląg , mogę powiedzieć, że z tymi teoretycznie najsilniejszymi udawało się punktować w Kaliszu i Stalowej Woli. Każdy z chłopaków inaczej się motywuje na ciężkich przeciwników. Trzeba wzbić się na wyżyny i próbować. A co wyjdzie, to wyjdzie. Wiele rzeczy może się w piłce wydarzyć. Równie dobrze Holandia w 10 minucie może dostać czerwoną kartkę. W pierwszym meczu nie szukałbym faworytów, bo oni często później wchodzą w turniej. Podobnie jest w kolejkach ligowych, że początki są nerwowe, dziwne i nie zawsze oddające realną siłę zespołów. Liczę, że nie przegramy pierwszego meczu - mówi z przekonaniem trener Sebastian Letniowski, który wcześniej pracował w Raduni Stężyca, Klubie Piłkarskim Starogard Gdański, czy Bałtyku Gdynia.
Można złorzeczyć na drogę reprezentacji Polski do finałów Euro 2024, czyli baraże, które pozbawiły naszych szans na lepsze rozstawienie w grupie. Można umartwiać się, oceniając piłkarski potencjał Holandii i Francji. Nie zmieni to jednak nic. Trenerzy często podkreślają, że trzeba skupić się na sobie. Biało-czerwoni wygrali sparingowe potyczki z Ukrainą (3:1) i Turcją (2:1). Przypłacili to jednak urazami. Kontuzja kolana wykluczyła Arkadiusza Milika z gry w dużym turnieju. To ważna lekcja dla wszystkich, że zawsze w sporcie może pojawić się coś, czego nie da się w żaden sposób przewidzieć. Dotyczy to nisko rozstawionych, ale i faworytów, w których składach też grają jedynie ludzie.
Kto faworytem w wyścigu o mistrzostwo Europy?
Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że drużyna selekcjonera Michała Probierza na boiskach w Niemczech kart nie będzie rozdawać. Kto zatem będzie cieszył oczy kibiców futbolu z Europy?
- Nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Muszę przejrzeć dokładnie kadry. Anglia już zaskoczyła, bo nie ma w składzie takich piłkarzy jak Harry Maguire i Jack Grealish. Trener Gareth Southgate miał pewnie ku temu powody. Euro jest imprezą turniejową, gdzie faworyta nie poznaje się w grupie, ale w pierwszych meczach po tej fazie. Wtedy dopiero można zobaczyć, kto będzie rozdawać karty i będzie gotowy stanąć na podium - uważa Piotr Formela z Jaguara Gdańsk.
- Do mistrzostwa obstawiałbym Hiszpanię i Holandię. Uważam, że Francja jest już najedzona. Holandia z Virgilem van Dijkiem i Hiszpania z młodym składem mogą namieszać podczas Euro 2024 - mówi Krzysztof Müller z Gryfa Słupsk.
- Nie będę pewnie odkrywczy, jeśli powiem, że w gronie faworytów będą Francuzi, Anglicy i reprezentacja Niemiec. Chociaż ci ostatni nie mają wielkiego okresu za sobą, to w tym turnieju będą bardzo groźni - przekonuje trener Krystian Ryczkowski.
Podobny w swoich przewidywaniach jest Szymon Hartman.
- Na Starym Kontynencie faworyci są ciągle ci sami. Moim zdaniem groźne jest Portugalia i Niemcy, którzy są gospodarzami. Mówi się, że gospodarz zawsze organizuje turniej po to, aby go wygrać. Do tego grona dodałbym jeszcze Chorwację i Włochów. Standardowo wszyscy ci, którzy są w czołówce. Niestety, my do takich drużyn nie należymy. Myślę, że Niemcy są w stanie przełamać niemoc turniejową, którą wcześniej razili - mówi Hartman.
Część naszych rozmówców po sezonie 2023/2024 jest bezrobotna (z różnych przyczyn), a część przerwę w rozgrywkach i swój wolny czas nadal będzie poświęcać na oglądanie wielkiej piłki z telewizora.
- Zazwyczaj staram się oglądać wszystkie mecze, ale ostatnio mam ich wręcz za dużo - dodaje trener Krzysztof Müller, który może wprowadzić piłkarzy Gryfa Słupsk do III ligi. - W trakcie turnieju będę akurat na wakacjach, ale na pewno będę śledził, wyciągał nowinki od najlepszych. Nie tylko dla kibiców, ale także dla trenerów to jest duża uczta.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?