Chojnice. Rozpoczyna się likwidacja "Metalowca"

Z jednej strony bowiem likwidacja oznacza dla miasta koszty związane z wypłaceniem odszkodowania Polskiemu Związkowi Działkowców za ogrodzenie oraz infrastrukturę, taką jak wodociąg czy linia energetyczna, a nawet przekazanie innego terenu, gdzie założony mógłby być nowy ogród. Z drugiej strony - miasto może wypowiedzieć PZD prawa do wieczystego użytkowania gruntu. - Do końca tygodnia będę wiedział, którą drogą iść. To jest uzależnione od negocjacji z zarządem PZD - sygnalizuje Arseniusz Finster, burmistrz Chojnic.

Chojnice. Wytyczyli już drogi na Metalowcu

- Szykuję pismo do Rady Miejskiej z warunkami, na jakich ogród może zostać zlikwidowany. To będzie miasto kosztowało kilka milionów złotych - ripostuje Czesław Smoczyński, prezes zarządu okręgowego PZD w Gdańsku. - Infrastruktura należy do związku.

I właśnie o odszkodowanie za infrastrukturę toczyć się będzie batalia. O ile bowiem, zgodnie z prawem, należy ona do związku, o tyle działkowcy z Metalowca sami wyłożyli pieniądze na budowę kilka lat temu sieci energetycznej, a w ubiegłym roku wodociągu.

Tutaj warto przypomnieć, że sprawa likwidacji ROD Metalowiec w Chojnicach ciągnie się od dwóch lat. Użytkowników działek jest 414. Część z nich (ponad 80 proc.) chce uwłaszczenia, czyli wykupienia ziemi po cenach ustalonych przez rzeczoznawcę na 50-70 zł plus VAT za metr kwadratowy. Część wcale nie głosowała w zorganizowanych aż dwóch referendach, a część jest przeciwna.

Obecnie na terenie ogrodu zameldowanych jest ponad 200 rodzin. Tyle samo budynków nie spełnia wymogów co do altan, czyli domów o powierzchni nieprzekraczającej 35 metrów kw.

Nadzór budowlany od ubiegłego roku sprawdza donos, który złożył... prezes Smoczyński.

Legalizacja "altany" z kolei jest możliwa, ale po uwłaszczeniu i zapłaceniu kary nawet do 50 tysięcy złotych.