Rytel. Miesiąc po nawałnicy

Sztabu kryzysowego w ośrodku kultury już nie ma. Dzisiaj życie tętni w magazynie na terenie, gdzie kilka tygodni temu znajdował się centralny sztab kryzysowy. To tutaj stacjonowali strażacy i żołnierze. Mimo, że od nawałnicy minęło już sporo czasu, nadal pojawiają się transporty z darami. Wczoraj byli to mieszkańcy gminy Gdów w Małopolsce, dzisiaj pojawiła się ciężarówka z dolnośląskiej Świdnicy. Z Rytla dary są dystrybuowane do potrzebujących.
- Zapotrzebowanie jest zbierane w Czersku - mówi Łukasz Ossowski, sołtys Rytla. - My sprawdzamy jakie są nasze możliwości i nasze samochody docierają do konkretnych mieszkańców. Chodzi o to, żeby ludzie nie musieli stać w kolejkach, a dary były rozdysponowane sprawiedliwie.
Czego brakuje? Przede wszystkim pustaków i blachodachówki.
W jaki sposób sołtys Rytla ocenia miesiąc, który minął?
- Nie chcę wierzyć, że to już miesiąc - odpowiada Łukasz Ossowski. - Odnoszę wrażenie, że to dwa dni minęły. To nieprawdopodobne, że tyle czasu pracujemy na tak wysokich obrotach, że tyle czasu płynie pomoc...
Nie wszystko jednak przebiega tak, jak wymarzyliby sobie to mieszkańcy wsi. Niekiedy dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Z domu Barbary i Witolda Hinców z Rytla wiatr zerwał połowę dachu, zniszczone zostało całe poddasze, meble, telewizor, lodówka... - to wszystko zostało zniszczone. Na razie mieszkańcy Rytla dostali 6 tys. zł z MOPS w Czersku i zawiadomienie o zaliczce na rzecz ubezpieczenia w wysokości... 300 złotych.
-Nie wiem na co to ma być, to właściwie jakiś żart - komentuje pani Barbara. - Czy tylko po to, żeby się w jakiś sposób wykpić?
Ile wyniosły straty? Według pana Witolda to trudno oszacować, biorąc pod uwagę wszystko to jednak ponad 100 tysięcy złotych.
- Odbudowa samego domu będzie kosztowała co najmniej 60-80 tysięcy złotych - mówi mieszkaniec Rytla. - Za same blachy na dach zapłaciłem prawie 9 tys. zł.

Z jakimi problemami borykają się mieszkańcy gminy Czersk miesiąc po nawałnicy? O tym piszemy w "Dzienniku Bałtyckim" z 13 września.